top of page
Zdjęcie autoraKatarzyna S

7, 30, 100- DNIOWE WYZWANIA. CZY WYZWANIA KRÓTKOTERMINOWE W OGÓLE MAJĄ SENS? - MOJA OPINIA

Od kilku lat podejmuję krótkoterminowe wyzwania. Podjęłam ich co najmniej kilkadziesiąt.


Czy taki wyzwania w ogóle działają? Co po skończeniu wyzwania?


Początki wyzwań


Pamiętam, że swoje pierwsze wyzwanie podjęłam w 2014 roku. Było to dobrze znane wyzwanie 30 dni przysiadów. Ważyłam wtedy za dużo i chciałam wrócić do formy.


Z rozpoczęciem tego wyzwania postanowiłam też rozpocząć naukę hiszpańskiego (znów powiedziałam sobie, że będzie to 30 dni z Duolingo)


Często wcześniej miałam problemy ze słomianym zapałem - rzucałam moje plany po kilku dniach. Wyzwania pozwoliły mi zrobić pierwszy krok- 30 dni nie brzmi tak wyczerpująco jak "do końca życia".

Dużo łatwiej było mi wytrwać gdy wiedziałam, że to wyzwanie się kończy. Było mi też zazwyczaj wstyd przerwać w połowie, więc większość planów które podjęłam udało się wykonać w 100 procentach.



sprint


Czego uczą wyzwania 7, 30 i 100 - dniowe?


Przede wszystkim zmuszają nas, nawet na limitowany czas, do zmiany naszego trybu życia. Przyznam się szczerze, że nie było takiego wyzwania, które nie pozostawiłoby czegoś po sobie.

Chociaż nie zawsze kontynuuję je po skończeniu- to rzucają nowe światło na wiele spraw.


Tutaj kilka z wyzwań, które podjęłam i opisałam, więcej znajdziecie tutaj.

Wyzwanie bez plastiku - zaszokowało mnie- pokazało mi ile zużywam plastiku i jak bezmyślnie podchodziłam dotąd to tego czego używam.


Wyzwanie - zero nowych kosmetyków pokazało mi, że mam problemy z zakupami. Kupuję impulsywnie i mój składzik tylko się powiększa.


Picie matchy zamiast kawy - udowodniło mi, że mogę żyć bez kawy i to ona w większości powodowała u mnie ciągły stres i rozdrażnienie


Wyzwanie medytacja - och, to było piękne wyzwanie - spałam jak kamień i byłam tak cudownie wyciszona i zrelaksowna.


Podjęłam też wiele wyzwań, których jeszcze nie opisałam na tym blogu (przykłady kilku z nich)

- 30 wyzwanie bez chleba

- 100 dni ćwiczeń fizycznych

- 30 dni jogi

- 30 dni wstawania wcześniej niż zwykle

- 30 dni bez telefonu przed snem

- 30 dni czytania książek

- 30 dni oszczędzania

- 30 dni zdrowego jedzenia

- 7 dni wegańskich


Każde z tych wyzwań nauczyło mnie czegoś o sobie i poprawiło jakość mojego życia.


Wyzwania ćwiczą też naszą silną wolę i pomagają nam dostrzec z czym tak naprawdę mamy problem. U mnie rzucenie cukru okazało się łatwiejsze niż podejrzewałam, ale rezygnacja z zakupów kosmetycznych już po kilku tygodniach dała mi się we znaki.


Nie chcę by to zabrzmiało pompatycznie, ale wyzwania uczą nas wiele o nas samych. Pokazują nam nad czym dobrze byłoby popracować, co możemy zmienić, co usprawnić w naszym życiu.


Nietypową zaletą wyzwań jest też ćwiczenie naszej asertywności. Muszę przyznać, że czasem niektórzy starali się bojkotować moje wyzwania np. wyzwanie bez plastiku. Jedna ze znajomych na samym wstępnie stwierdziła, że na pewno mi się nie uda. Wygarniała mi każde potknięcie np. sytuację w której kelner w restauracji przyniósł mi napój w szklance, ale ze słomką.

Oczywiście jestem otwarta na konstruktywną krytykę, ponieważ nie wiem wszystkiego- i każdego dnia się uczę. Koleżanka jednak nie miała zamiaru mi pomóc, raczej zniechęcić. Z nieukrywaną satysfakcją powiedziała "Wiedziałam, że Ci się nie uda. Teraz musisz zacząć od nowa - dał Ci słomkę, więc to by było oszustwo jakbyś kontynuowała"


Kolejnym przykładem była moja walka z ciastami i ręcznie robionymi babeczkami, którymi mnie częstowano. Na początku grzecznie mówiłam - Nie, dziękuję.

Niestety w niektórych ludziach włączało to tryb - przekonam-Cię-że-chcesz.

Wtedy odpowiadałam krótko - Nie, dziękuję. Nie jem cukru.


Wkrótce dowiedziałam się... że mam cukrzycę! Nie, nie naprawdę. Taka plotka poszła po całym piętrze :) A wszystko przez odmówienie zjedzenia domowej szarlotki.


Co po zakończeniu wyzwania? Powrót do starych nawyków czy zmiana życia?


Tak jak wspominałam każde z wyzwań zostawiło coś po sobie i w jakiś sposób wpłynęło na moje nastawienie i nawyki. Wyzwaniem, które kontynuuję do dziś restrykcyjnie jest wyzwanie bez cukru i rezygnacja z kawy na rzecz herbaty Matcha.


Reszty wyzwań nie kontynuuję tak restrykcyjnie, ale płynie z nich nauka, która pozwoliła mi dostosować je do mojego życia np. mycie włosów samą wodą - nadal używam szamponu, ale organicznego i tylko 1-2 razy w tygodniu.


Wielu z wyzwań nie udało mi się niestety utrzymać po wyzwaniu. Chcę znowu do nich wrócić np. picie 8 szklanek wody czy codzienna medytacja.


Wyzwania to też cudowne narzędzie do identyfikacji nałogów. Czasem nie zdajemy sobie sprawy z tego, że jesteśmy od czegoś uzależnieni.


Mamy wrażenie, że możemy przestać kiedy tylko chcemy. Dopiero gdy stawiamy czoła wyzwaniu wtedy dopiero dochodzi do nas jak głęboko zakorzeniony w nas jest dany nawyk.


JAK ZABRAĆ SIĘ ZA WYZWANIA? CZY 7 DNI MA SENS?


Pomysły na wyzwania możesz czerpać z mojej strony lub też wymyślać je sam/a.

Jeżeli nie przywykłaś do podejmowania wyzwań zacznij nawet od wyzwań 1-dniowych.


Kolejnym etapem są wyzwania 7-dniowe. Należą one do jednych z moich ulubionych, ponieważ łatwo można je przedłużyć do miesiąca.

Warto w ten sposób celować w części naszego życia, które najbardziej chcemy zmienić.


Dobrze zrobić sobie listę 2-3 rzeczy, które gdyby udało nam się je ogarnąć, usprawniłoby znacznie nasze życie.

Np. możemy zadecydować, że gdybyśmy wstawali 15 minut wcześniej to nie bylibyśmy rano tak zdenerwowani, ponieważ nie musielibyśmy się tak bardzo śpieszyć.

Gdybyśmy jedli bardziej pożywne śniadanie to nie rzucalibyśmy się na niezdrowe przekąski.

Gdybyśmy zaraz po zjedzeniu myli naczynie, nie musielibyśmy później denerwować się, że nie mamy czystych naczyń i patrzeć na piętrzącą się piramidę.


W tym przypadku możemy podjąć wyzwanie:

- wstawania 15 minut wcześniej

- jedzenia śniadania

- mycia naczyń zaraz po zjedzeniu.


Dobrze, nie zaczynać wszystkiego naraz. Lepiej zacząć jedno wyzwanie a później dokładać więcej.

Gdy któregoś dnia nam się nie uda, nie przerywajmy tylko najszybciej wróćmy do planu.


Możemy też podjąć wyzwania patrząc na specyficzną stronę naszego życia.

Np. gdy mamy nadwagę i chcemy schudnąć możemy podjąć wyzwanie bez cukru oraz tygodniowe wyzwania ćwiczeniowe.

Gdy chcemy się odstresować to warto podjąć wyzwanie bez kawy i wprowadzić do naszego codziennego planu 10 minut medytacji.




Zachęcam wszystkich do podejmowania małych i dużych wyzwań. Stawiania sobie celów i osiągania ich.

Jutro zaczynam kolejne wyzwanie : 7 dni absolutnej motywacji - brzmi może nieco tajemniczo, ale wszystko wyjaśnię w kolejnym wpisie!


A Wy jakie wyzwania ostatnio podjęliście?

Jaka jest Wasza opinia na ich temat?



19 wyświetleń0 komentarzy

Comments


bottom of page