Wychowani w latach 90-tych dobrze pamiętają używanie mydeł w kostce. Mało kto miał wtedy żel pod prysznic.
Pod koniec lat 90-tych mydła w płynie i żele pod prysznic zaczęły być coraz bardziej popularne i powoli zaczęły wypierać mydło w kostce. Były bardziej higieniczne - ponieważ gdy używamy dozownika nie brudzimy mydła.
W Stanach Zjednoczonych żelowa rewolucja rozpoczęła się wcześniej, bo już w latach 80tych.

Czy żele są lepsze niż mydła w kostce?
Nie ma na to jednoznacznej odpowiedzi. Oczywiście higiena użycia przemawia na korzyść żelów i mydeł w płynie.
Ekologia też daje nam trochę do myślenia. Szczególnie po wyzwaniu 30 dni bez plastiku zaczęłam zastanawiać się nad tym ile plastiku używam kupując kosmetyki.
Niektóre żele i mydła w płynie są pakowane w plastik nadający się do recyklingu, ale jeżeli pamiętacie mój post o plastiku to niestety wiecie, że tylko 9% plastiku jest tak naprawdę recyklingowane.
Pierwszym krokiem do ekologii jest więc ograniczenie zużycia, kupując mydło w kostce możemy zmniejszyć użycie plastiku.
A co z higienicznym aspektem?
Przede wszystkim dane mydło powinno być używane tylko przez jedną osobę. Po użyciu mydła należy obmyć je pod bieżącą wodą i wysuszyć. Po wysuszeniu można schować je do mydelniczki.
Mydło nie powinno pływać w mydlinach, ani leżeć na dnie wanny czy prysznica.
Przed kolejnym użyciem mydło z znów należy opłukać i jest gotowe do użycia.
Na co zwracać uwagę przy zakupie mydła?
Przede wszystkim najlepiej unikać wymienionych niżej składników:
- sztuczne zapachy - zapachy mogą przedostawać się do krwiobiegu.
Mogą być szkodliwe dla astmatyków, powodować alergie.
Wiele zapachów zawiera ftalany, które zostały powiązane z zaburzaniami hormonalnymi, wadami urodzeniowymi.
Uwaga. Nawet naturalne zapachy mogą powodować alergie!
- parebeny - są to konserwanty używane na szeroką skalę w wielu produktach kosmetycznych. Niestety w ciele zachowują się podobnie do estrogenów i mogą powodować toksyczność rozwojową i zaburzenia hormonalne.
- sztuczne barwniki - niestety piękne kolorowe mydełka mogą uczulać i podrażniać skórę.
- metyloizotiazolinon - czyli MIT - jest to konserwant, który zapobiega rozwojowi bakterii w produkcie. Niestety może powodować alergie - szczególnie zaleca się unikanie tego składnika w produktach, które nie są spłukiwane.
- SLS - sodium lauryl sulfate - jest to substancja bardzo popularna w mydłach i żelach - zwiększa pienienie produktów. Może powodować podrażnienia oczu, skóry i płuc. Niektóre badania powiązały ten składnik z problemami hormonalnymi.
- SLES - czyli sodium laureth sulfate - jest to substancja stabilizująca i sprawiająca, że mydło się pieni.
Niestety może powodować podrażnienia oczu, skóry i płuc.
- Cocamidopropyl Betaine - jest to substancja pianotwórcza i stabilizująca. Niestety jak reszta pianotwórczej kompanii może przesuszać skórę i jest jednym z bardziej znanych alergenów.
- Triklosan - działa przeciwbakteryjnie i przeciwgrzybiczo.
Niestety substancja ta latami potrafi kumulować się w organizmie człowieka.
Badania stwierdziły, że środek ten może odpowiadać za wzrost komórek nowotworowych a także zaburzać rozwój zwierząt.
Gdy macie alergię na któryś z kosmetyków sprawdźcie pierwsze wyżej wymienionych winowajców.
Niestety lista niepożądanych składników robi się długa. Jeżeli połączę ją z nietestowaniem na zwierzętach to tak naprawdę okazuje się, że liczba kosmetyków, które mogę kupić skurczyła się. Może to i lepiej, prawda?
Jakie mydła są warte uwagi?
Czarne mydło afrykańskie:
Moim absolutnym faworytem jest czarne mydło afrykańskie.
Mydło może nie wygląda zbyt pięknie - jest to zbita brązowa bryła, ale jest to jedno z najlepszych mydeł jakie w życiu używałam.
Uwaga - tego mydła nie powinno się aplikować od razu na skórę gdyż niektóre jego kawałki mogą ją drapać i zdzierać.
Mydło jest mieszanką oleju kokosowego, palmowego i masła shea. Mimo brzydkiego wyglądu mydło jest naprawdę cudowne w użyciu. Niektóre osoby nawet myją nim włosy.
Skóra jest nawilżona, rozświetlona i przyjemna w dotyku.

Mydło z Aleppo:
Głównym składnikiem tego syryjskiego mydła jest oliwa z oliwek. Do produkcji wykorzystuje się także ług i olej laurowy.
Mydło może być używane do mycia ciała i włosów. Po umyciu włosów należy spłukać je octem lub sokiem z cytryny, ze względu na zasadowy odczyn mydła.
Ma właściwości łagodzące i nawilżające. Olej laurowy działa przeciwbakteryjnie i przeciwgrzybiczo.
Mydło oliwkowe:
Bardzo dobry wybór do mycia ciała i włosów. Mydło oliwkowe zawiera witaminy A i E nazywane często witaminami młodości. Nawilża i ujędrnia skórę dzięki obecności polifenoli. Może być także używane do skóry suchej.
Mydło solne:
Mydło solne dezynfekuje i złuszcza skórę. Choć to wydaje się sprzeczne z intuicją mydło solne nie wysusza skóry a wręcz przeciwnie, po zastosowaniu go miałam bardzo gładką i nawilżoną skórę. Powodem jest duża zawartość tłuszczów - mydło solne nie może się zwyczajnie rozpaść, więc ma zazwyczaj więcej olejów niż tradycyjne mydła.
Mydło z popiołem wulkanicznym
Jeżeli pamiętacie z lekcji geografii tereny wokół wulkanów mają bardzo żyzną, odżywioną ziemię. Zawdzięczają to właśnie popiołowi wulkanicznemu.
Jak taki popiół działa na skórę? Przede wszystkim oczyszcza skórę, dezynfekuje. Wysoka zawartość minerałów działa korzystnie na naszą cerę, mydło to jest szczególnie polecane dla cery tłustej.

Mydło szałwiowe:
Działa przeciwzapalnie. Według tradycji spowalnia siwienie włosów.
Może być używane zarówno do mycia ciała jak i czupryny. Wiem, że charakterystyczny zapach, albo się kocha, albo nienawidzi. Ja jestem wielką fanką szałwii ze względu właśnie na piękną woń.
A gdyby tak myć się samą wodą?
Niedawno próbowałam mycia włosów samą wodą przez miesiąc, moją opinię możecie zobaczyć tutaj : Wyzwanie 30 dni - mycie włosów samą wodą.
Jeżeli chodzi o mycie ciała samą wodą, to niestety nie jestem do tego zbyt przekonana.
Możliwe, że to przyzwyczajenie, ale gdy spróbowałam to czułam się niestety niedomyta. O ile łatwiej było mi znieść to uczucie przy włosach, to dużo trudniej było przyzwyczaić się do mycia w ten sposób ciała.
Jednak od początku. Jak wygląda mycie ciała samą wodą?
Według tej teorii należy po prostu umyć się ciepłą wodą bez dodatku żadnego środka i wytrzeć po wszystkim ręcznikiem. Miłośnicy mycia ciała samą wodą stwierdzają, że jeżeli nie wykonujemy ciężkiej fizycznej pracy lub nie taplamy się w wodzie to nie mamy na sobie aż tylu zanieczyszczeń by woda nie mogła sobie z nimi poradzić.
Gdy spróbowałam mycia samą wodą, po prostu czułam się brudna. Mimo, że moja skóra nie pachniała w jakiś nieprzyjemny sposób to ciągle miałam w głowie, że nie jestem porządnie umyta. Mimo, że prysznic zajął mi więcej niż zwykle.
Nie będę więc stosować tej metody. Zamiast tego przychylam się do stosowania naturalnych mydeł. Jeżeli chodzi o mycie włosów samą wodą to niedługo podejmę nowe nieco zmodyfikowane wyzwanie, ale o tym niedługo.
A Wy? Czego używacie? Wolicie mydła czy żele pod prysznic? Czy próbowaliście mycia samą wodą?
Comments