Czym jest medytacja?
Mnie kojarzyła się kiedyś z joginami czy mnichami siedzącymi godzinami w transie i nucącymi OOOOOM.
Coś poza możliwościami zwykłych śmiertelników.
Natrafiłam na masę informacji o dobroczynnych efektach medytacji gdy zaczęłam interesować się walką ze stresem.
Wiadomo jak jest. Praca, dom, obowiązki, rachunki, ciągły pośpiech. Ciężko jest zebrać myśli, odpocząć.
Czym więc jest medytacja? Jest to wyciszenie myśli i skupienie się na oddechu.
Jakie są zalety medytacji?
Do najczęściej wymienianych należą
- redukcja stesu
- poprawa koncentracji
- większe opanowanie
- walka z nałogami
- walka z bezsennością
- poprawa samopoczucia
Czy medytacja jest to po prostu myślenie o niczym i bycie w bezruchu?
Jakby to całkowicie uprościć, to można tak powiedzieć. Jest to jednak trudniejsze niż się wydaje.
Jak podejść do medytacji?
Uznałam, że pobiorę aplikację wprowadzającą do medytacji. Padło na aplikację Calm.
Jest to aplikacja w wersji bezpłatnej i premium. W wersji bezpłatnej mamy możliwość skorzystania z 7-dniowego programu- 7 days of Calm.
Aplikacja jest bardzo ciekawa. Jeżeli znasz angielski to serdecznie polecam.
Wersja premium (subskrypcja) jest jak dla mnie nieco za droga- 36 euro rocznie- zwłaszcza, że na Youtube jest bardzo dużo bezpłatnych kanałów z podkładami do medytacji.
Mniej stresu, więcej luzu
W tygodniu, którym zdecydowałam się podejść do tego wyzwania, miałam bardzo dużo na głowie, w pracy napiętrzyło się obowiązków... Przepis na katastrofę.
Oceniając to wyzwanie, wezmę więc pod uwagę, że sytuacja jest intensywna. Zobaczmy, czy medytacja pomoże mi opanować zszargane nerwy.
1 Dzień
Medytację wykonałam przed samym snem. Starałam się wyciszyć biegnące myśli. Bardzo ciężko było mi nie myśleć o niczym. Cały czas mój umysł gdzieś odlatywał. Całą medytację wykonałam na siedząco (siad po turecku) na łóżku. Po około 5 minutach poczułam się bardzo senna. Zasnęłam bardzo szybko.
2 Dzień.
Znów to samo. To przerażające jak ciężko jest nam uspokoić wodospad myśli. Zgodnie z zaleceniami z nagrania z aplikacji, ze każdym razem gdy zaczynałam o czymś rozmyślać, znów kierowałam swoją uwagę tylko na samo oddychanie.
Pomocne okazało się powtarzanie w myślach- wydycham powietrze, wdycham powietrze... itd.
Pomogło to odciągnąc mój umysł od bieżących trosk. Znów zasnęłam praktycznie od razu po położeniu głowy na poduszkę.
3 Dzień.
W pracy dzień był jak z koszmaru. Każdy chciał coś na wczoraj, system się zawieszał i przez przypadek nadpisałam pewien dokument i przywrócenie poprzedniej wersji kosztowało mnie masę kombinowania.
Medytacja dzisiaj całkowicie mi nie szła. Co chwilę myślałam o minionym dniu. Przestałam nawet słyszeć słowa kobiety z nagrania. W głowie mi się kotłowało.
Udało mi się może wykonać z 4-5 oddechów bez rozmyślania o pracy.
No nic. Wiedziałam, że może być ciężko. Nie daję za wygraną, jutro spróbuję ponownie.
4 Dzień.
Postanowiłam nawyk medytacyjnego oddychania wprowadzić także w trakcie dnia.
W momentach w których byłam najbardziej zestresowana.
Polecam technikę oddechową 4-7-8.
Czyli:
1. Wypuszczamy powietrze ustami
2. Wdychamy powietrze przez nos przez 4 sekundy
3. Zatrzymujemy oddech na 7 sekund
4. Wydychamy powietrze ustami przez 8 sekund
Bardzo dobrze się to sprawdzało właśnie w najbardziej stresowych sytuacjach. Powtórzenie cyklu 4-5 razy. I od razu lepiej!
Wieczorem także spróbowałam medytacji. Tym razem było już dużo łatwiej. Pewnie dla tego, że już od samego rana strałam się wyciszyć.
5 Dzień.
Dzisiaj znów było nieco łatwiej. Udaje mi się skoncentrować na oddechu pewnie tylko około minuty.
To imponujące, że niektórzy potrafią medytować nawet godzinę.
6. Dzień.
Kiedy tylko miałam okazję wykonywałam ćwiczenia oddechowe.
W autobusie, podczas przerwy, na spacerze.
Ze stresem łatwiej jest sobie radzić, gdy reaguje się od razu.
Tu był mój błąd, w ciągu dnia chodziłam "nakręcona" a potem ciężko bylo mi zasnąć.
Wieczorem sesja medytacji była całkiem udana. Udało mi się znaleźć na Youtubie wiele filmików z odgłosami natury.
Szczególnie przypadł mi do gustu dźwięk deszczu. Działa bardzo relaksująco.
7. Dzień.
Dzisiaj postanowiłam medytować z rana. Nastawiłam budzik na 7:00, ale nie dałam rady zwlec się z łóżka. O 7:30 udało mi się wykonać 2-3 minutową sesję. Wyciszenie umysłu na dobry początek dnia.
Wieczorem powtórzyłam medytację przed samym snem. Weekend się zbliża, więc uspokojenie zawdzięczam też jemu.
I co sądzę o medytacji po wykonaniu tego tygodniowego wyzwania?
Warto! Jestem nadal całkowitym żółtodziobem, ale już zaczęłam czuć dobroczynne działanie medytacji.
Medytacja wymaga praktyki. Postanowiłam stosować ją nadal, na kilka minut przed snem (zamiast przeglądania Internetu na komórce), żeby wyciszyć myśli i przygotować się do odpoczynku.
Spróbuję też w sytuacjach kryzysowych wziąć kilka głębokich oddechów i dopiero działać.
Na pewno podzielę się wrażeniami po dłuższej praktyce. Na razie serdecznie polecam!
Technika oddychania 4-7-8 do pobrania:
Comments